środa, 17 kwietnia 2013

Dziękuję!!!!! i zapraszam na szydełkowe CANDY


Kochani....
miałam napisać "podsumowanie" minionego roku z Wami...
ale myślę, że słowa i tak nie oddadzą tego co czuję..
napiszę tylko ...
DZIĘKUJĘ!!!

za to, że JESTEŚCIE!!
i za codzienne dodawanie mi skrzydeł!! ;)))

a w podziękowaniu....

dla Was dziś ode mnie...

dwustronna szydełkowa podusia..
w wiosennych kolorach..
z bawełnianej włóczki....
 duża ;) i do tego z własnym wkładem ;)...



by ją otrzymać należy:

1. zostać " podczytywaczem" mojego bloga
( o ile jeszcze się nim nie jest ;) )
2. oczywiście zostawić komentarz ;)
3. skopiować pierwsze zdjęcie z podusią i umieścić na własnym blogu
4. polubić funpage Niebieskiej Chaty na facebooku
(  o ile jest taka możliwość )

ale to jeszcze nie koniec niespodzianek ;)
do wylosowania jeszcze:

1. zestaw 6 podkładek pod kubeczki 
( te kolorowe maleństwa ledwo widoczne na zdjęciu )

 oraz

2.  wiosenna girlanda niespodzianka ;)

losowanie 18 maja!!

 serdecznie zapraszam do zabawy!!

"anonimki" również mile widziane ;)

ściskam Was gorąco!!!!
jeszcze raz....
Dziękuję! Dziękuję! Dziękuję!!


niedziela, 14 kwietnia 2013

niedzielnie....



pozostając w wiosennych klimatach....
dziergam pastelowo...


szydełkuję kwiatek za kwiatkiem...


na okrągłe podusie...


kwadracik za kwadracikiem....


na babciny kocyk...


i sama nie wierzę...
że wczoraj minął....
mój pierwszy ROK z WAMI...
DZIĘKUJĘ!!!


dziś dla Was bratki i afrykański kwiatek..
a w środę...
moje pierwsze CANDY..
będzie kolorowo i oczywiście szydełkowo...
Zapraszam z całego serca ;)...
BUZIAKI! ;)

środa, 10 kwietnia 2013

idzie wiosna... czyli o filmach i książkach z szydełkowaniem w tyle



   Dziękuję Bogu, że wreszcie dni zaczynają byś słoneczne, że słyszę już śpiew ptaków, i że powietrze jest co raz cieplejsze... dziękuję... nie przeraża mnie nawet śnieg po kolana, bo wiem, że za chwilę będę oglądać zieloną trawę i pierwsze wiosenne kwiaty...




a było już tak blisko... tak blisko do tego stanu, kiedy nie ma już siły na nic i nic się już nie chce... kiedy najchętniej spędziłoby się dzień w łóżku, starając się przespać wszystkie troski... czy macie jakieś własne sposoby na odgonienie czarnych myśli? na ten stan melancholii tak charakterystyczny dla jesieni i zimy?... ja mam... moim sprawdzonym sposobem jest kino... bo kino podobnie jak książka daje mi możliwość oderwania myśli i rozbudzenia wyobraźni... kino skutecznie rozgania wszystkie czarne chmury zbierające się nad moją głową, daje mi dystans, daje mi przeczekanie i wyciszenie.... mam kilka tytułów, do których wracam jak przysłowiowy bumerang i które dopasowuję do swojego nastroju...  i tak:...... na złe stany ducha niezastąpiony jest Angielski pacjent... och uwielbiam tą wielką miłość i te przepalone słońcem zdjęcia... aż czuję ten upał, zapach pustyni i piasek na ustach... ten film zawsze wyciąga mnie za uszy, dając nadzieję i rozgrzewając zmysły...   gdy brakuje mi koloru oglądam Amelię... gdy potrzebuję magii zawsze jest to Niebieski.... gdy potrzeba mi wiary we własne zdolności Frida jest moim lekarstwem... a gdy dzień jest już zupełnie ciężki "zabieram się" za Kolskiego.... gdyż kocham ten stan nieśpieszności.... kocham to kochanie- zawsze wielkie kochanie...  gdy potrzebuję mieć stan przynależności, poczuć gdzie są moje korzenie i moje miejsce-  Ziemia Obiecana i Zaklęte Rewiry z ich mieszczańskim klimatem zawsze są niezawodne.... uwielbiam Sól ziemi czarnej za śląską kuchnę pełną białej emalii i makatek... i kocham Balladę o Januszku za wszystko o czym opowiada.... ech wymianiać bym mogła i mogła... teraz kiedy wreszcie szydełkuję " nie patrząc na ręcę", mogę łączyć te dwie przyjemności... tylko niestety jak na razie nie udaje mi się szydełkować i czytać ;(... wspomagam się więc audiobookami i wsłuchuję się w słowa Mistrza Bułhakowa... oraz.... rozwiązuję zagadki z Agathą Christie... tylko niestety tak bardzo brakuje mi tego charakterystycznego dla książki zapachu, tego stanu umysłu, skupienia jaki towarzyszy mi przy każdej czytanej literce.... postanowiłam więc pójść w ślady mojej przyjaciółeczki i zrobić wszystko co jest możliwe, by poświęcić choć dwa wieczory w tygodniu dla tej ogromnej przyjemności... bo przecież nie samym szydełkiem człowiek żyje ;) .... wiem już nawet w co się tak zaczytam.... w coś na co czekałam od dawna... w coś co jest mi tak bliskie...

 Konrad cieszę się, że los skrzyżował nasze drogi...
podziwiam Cię... za odwagę, za dążenie do obranego celu, za konsekwencje....
gratuluję z całego serca i trzymam kciuki za Twoje marzenia...
bo jak to powiedział Laska z Polski w filmie
Chłopaki nie płaczą....
" wystarczy, że odpowiesz sobie na jedno zajebiście, ale to zajebiście ważne pytanie:
co lubię w życiu robić?
 a potem... zacznij to robić" ...

 Konrad, Tobie już się udało! ;)....

 a gdyby ktoś z Was drogie Panie i drodzy Panowie chciał pójść w moje ślady zachęcam,
 książka jest już dostępna w Empikach jak również na tej stronie...


Kochani dziękuję Wam....
 że pomimo mojej niebytności na blogu nadal tu zaglądacie
i nadal o mnie pamiętacie...
strasznie mnie to cieszy ;)))
i jest to dla mnie bardzo ważne...
obiecuję, bywać częściej...
w zasadzie obiecuję TU BYĆ a nie tylko BYWAĆ  ;)
tak jest zdecydowanie lepiej ;)))

a co u mnie?...



 oczywiście szydełkuję ...
powoli też przygotowuję się
do " wielkiej przygody " ;)...
jak na razie pozostaje ona w sferze marzeń
ale wierzę w to, że wszystko się uda!
gdyż odpowiedziałam już sobie na jedno ważne pytanie ;)...
a o chorobach Wam nie piszę...
bo mam już ich serdecznie dosyć!!


kolorowego Tygodnia Kochani!!
ściskam Was serdecznie
a w niedzielę zapraszam na niespodziankę ;)

p.s. Króliczka Wiolettka przywędrował do Nas oczywiście z Miętowego Domku
 ubranka uszyłam i wyszydełkowałam na specjalne zamówienie
Zosi nowej przyjaciółki króliczki  ;)