piątek, 29 listopada 2013

drzwi....

 
przeglądając polskie i zagraniczne blogi...
 podziwiałam na wielu z nich...
pięknie wyeksponowane stare drzwi...
 
 
podziwiałam, marzyłam...
tylko nie wiem czemu...
zupełnie zapomniałam, że...
we własnej szopie mam dwie pary...
cudnych, odrapanych i na dodatek z szybkami!!...

 
nie musiałam wlec ich przez pół świata...
jak Ewa Miętowa...
wystarczyło jedynie zrobić kilka kroków...
i odgruzować trochę rupieci...
 
 
więc odgruzowałam...
i wtargałam drzwi do kuchni...
ciągnąc za sobą smugę...
łuszczącej się farby...
i nagle dostałam olśnienia!...
przecież one idealnie pasują..
do moich odrapanych...
kuchennych mebli!...
 
 
i tym sposobem drzwi do salonu..
nie trafiły :)
stały się kuchenne :) ....
by jeszcze bardzie je spasować...
z kuchennymi dodatkami...
przyczepiłam do okienek....
stare kolorowe serwetki....
w kolorach jak od Green Gate....
i zrobiło się już zupełnie...
"po mojemu" :)...
 

 
potem jeszcze tylko chwila stresu....
"czy mąż pragmatyk mnie z tymi drzwiamy wywali?"...
 nie wywalił...
nawet zaproponował pomoc w zmianie klamki....
na ładniejszą rzecz jasna i on mi zaraz taką przyniesie :)...
szybkością światła wyrwał więc starą...
i udał się do rupieciarni w poszukiwaniu innej....
i powrócił... z piękną!!...
która zupełnie do drzwi nie pasowała....
bo była od wewnętrznej strony :)....
ale chęci się liczą... :) :) :)
a drzwi tymczasowo zostały bez klamki...
 
      
 
 i tak po trzech latach czekania...
drzwi wreszcie trafiły do domu...
bez klamki, bo bez klamki...
ale ja i tak napatrzeć się nie mogę...
i cieszę się jak dziecko...
że mam drzwi do... ściany :)

 
wspaniałego weekendu dla Was :)
 

wtorek, 26 listopada 2013

Wiercipięty :)

 
Tak....
 jest nas dwie...
choć bywają i tacy, którzy myślą....
 że jesteśmy jedną osobą :) ....
 
 
 
Nie...
nie jesteśmy bliźniaczkami...
dzieli nas rok z małym kawałkiem...
i kilka centymetrów wzrostu :) ....
 
 
Tak...
 zdecydowanie mamy...
 różne charakterki...
różne zainteresowania....
 a nawet różny gust... 
 
 
lecz pomimo naszych różnych upodobań...
są rzeczy, które lubimy mieć takie same...
lub przynajmniej podobne :)
czy już wiecie jakie? :)
 
 
kolorowo Was pozdrawiamy!
:)
 
 
 szaliki, czapki i mitenki
 dla dużych i małych
do zamówienia
tu:
 
 


poniedziałek, 25 listopada 2013

pierwszy śnieg....

 
 
dziś przywitała mnie zima...
spadł pierwszy śnieg...
było pięknie :)...
choć po zeszłorocznej...
nie powiem, by mi brakowało....
 "takich" widoków....
a czy u Was jest już biało?....
 

na zimowych zdjęciach...
 komplecik dla Ani...
mitenki i komin...
wszystko miało być w szarości...
na szczęście przemyciłam...
trochę kolorów :)....
no cóż... taki los....
nic nie poradzę, że od barw...
uzależniona jestem ;)

 
Wspaniałego tygodnia dla Was :)

wtorek, 19 listopada 2013

przesilenie...

 
czy Was też dopadło jesienne...
 a w zasadzie już zimowe przesilenie?
Mnie zdecydowanie tak...
nie mam siły na nic...
i gdybym tylko mogła...
 przespałabym cały dzień...
 
 
ograniczyłam, więc domowe obowiązki...
do minimum...
i przy kominku...
otulona kocem... 
z kotem przy boku...
nadrabiam filmowe...
i robótkowe zaległości...
 
 
lubię...
lubię takie wyciszenie...
taki wewnętrzny spokój...
i zapach cynamonowych świeczek...
rozchodzący się po całym domu...
restartuję się...
i zbieram siły...
 przed świątecznym szaleństwem...
:)
Wspaniałego Tygodnia dla Was...
 
 
 
A gdyby ktoś chciał sprezentować bliskiej osobie...
 kapciuszki lub inny drobiazg z Niebieskiej Chaty...
zapraszam...
 poniższe getry i mitenki również są do sprzedania
w komplecie lub nie :)
wszelkie zapytania tu:
nie ma co zwlekać...
Mikołajki tuż, tuż... :)
uściski dla Was!
 
       
 
 
 

czwartek, 14 listopada 2013

Fuksja....

 
 
Mogłam sobie kupić nową kieckę....
lub w zamian...
 kilkanaście motków innej włóczki....
ale na pewnych rzeczach nigdy nie oszczędzam...
nigdy nie oszczędzam na jakości...
na niepowtarzalności...
na kolorach...
na fakturze....
 
 
 nie potrafię się opanować...
jak widzę coś...
 co burzy mój spokój...
coś co sprawia, że...
  non stop o tym myślę...

 
 tym razem też tak było...
bo zachwyciły mnie... 
kolorowe włókna...
ręcznie wyplecione...
na tradycyjnych krosnach...
 
 
zero masówki...
każdy motek inny...
nie do podrobienia...
w każdej niteczce zamknięta tęcza...
każda niteczka to tajemnica...
 
 
miękkie, ciepłe...
puchowe..
i tak kolorowe...
moje... :)
czy Wy też tak macie?
że jak coś serce i oczy zachwyci
to w żaden sposób opanować się nie można? :)
 
 
kolorowego i słonecznego Piątku dla Was :)
p.s.
 szalik jak i poniższe mitenki
dostępne na zamówienie
 
 
 




 
 
 


niedziela, 10 listopada 2013

bazie na wierzbie....

 
 
Dziś było u nas słonecznie...
trochę chłodno, ale przecież mamy listopad...
 sama nie wiem kiedy minęły te jesienne miesiące...
a już czuję zimę za plecami...
już czuję świąteczny nastrój...
a przecież tak niedawno upajałam się....
 ciepłem letniego słoneczka...
i planowałam malowanie kuchennych szafek...
 
 
na szafki kuchenne muszę jednak jeszcze trochę poczekać...
gdyż moje plany zweryfikowało życie...
 więc wszelkie remonty odłożone zostały...
 na bliżej niesprecyzowany termin...
teraz uczę się cierpliwości ;)...
lecz mimo wszystko nie nauczę się...
żyć z dnia na dzień..
i tego, by nie robić planów...
 
 
nie nauczę się, bo nie chcę...
 bo lubię mieć dni, kiedy mam głowę w chmurach...
kiedy planuję, kiedy marzę i wyobrażam sobie...
jak np. urządzę starą chałupę...
przyszłą warsztatownię, a w niej grono roześmianych przyjaciół...
z którymi przy kawce, czy kompocie z rabarbaru...
uczymy się szydełkować, wyplatać koszyki czy lepić garnki...

 
więc po śniadanku pozbierałam marudzącą rodzinę...
bo to mąż o kulach ledwo chodzi...
bo dziewczyny akurat zajęte...
 i nie w głowie im spacer po własnym lesie...
ale wymusiłam i wręcz zatargałam ...
 by pokazać "to miejsce"...
i opowiedzieć im " jak fajnie będzie"...
kiedy wreszcie w lasku stanie nasza prawdziwa
Niebieska Chata :)
 

 
i tak latałyśmy po brzozowym lasku...
roześmiane i rozwrzeszczane ...
w towarzystwie 4 kotów i pieska...
i planowałyśmy...
 co i gdzie stać będzie...
gdzie kwiatki posadzimy...
gdzie płotek będzie, gdzie będzie ogródek...
tylko M nie latał...
bo o kulach trochę ciężko...
myślę też, że jako pragmatyk...
już kalkulował...
 że worek pieniędzy na to wszystko potrzeba :)...
 
 
ale co tam...
Myślisz, Mówisz, Masz...
  nawet jesienią kwitną bazie na wierzbie...
:)

 
jak widać na zdjęciach wreszcie się zmobilizowałam...
i machnęłam sobie getry...
 a wszystko po zeszłotygodniowej wizycie Amelki...
 którą mama ubrała...
 w piękne białe martensy i szare ocieplacze...
tak! to jest to...
i kolorowo, i stylowo, i wesoło..
i nogi już "nie skraca"...
bo coś nie mogłam się przyzwyczaić....
 do wiązanych butów za kostkę...
a i do kozaków też fajnie wyglądają...
a Wy lubicie getry, czy jak je zwą ocieplacze na nogi?....
 
 
radosnego tygodnia Wam życzę...
:)
 
p.s. włóczki już do mnie dotarły
więc ponownie można u mnie zamawiać
 mitenki, kapcie jesienne i zimowe
 a teraz również getry w kolorach tęczy :)

niedziela, 3 listopada 2013

zimowa wersja ....

 
 
miały być jak dla Shrek 'a..
miały być żółte...
troszkę za kostkę...
 

 
ja zaproponowałam w paski...
i dłuższą wersję....
 

bo mało mi kolorów....
bo nie lubię nudy...
bo lubię "wyzwania"...
szczególnie jak sprawiają mi tyle radości :)...
 

 
i wyszydełkowałam...
z uśmiechem od ucha do ucha...
a w głowie powstały już kolejne wersje...
we wszystkich kolorach tęczy :)....
 
 
a Wam jak się podobają moje kapcie...
 w dłuższej, zimowej wersji?
 
Kolorowego i radosnego tygodnia dla Was! ;)
 
p.s. włóczki na kapcie już jadą...
zimową jak i jesienną wersję kapci
zamówicie tradycyjnie tu:
:)